czwartek, 11 czerwca 2020

Layout o wyjątkowych oczach

Dzisiejsza inspiracja jest dla mnie szczególna, ponieważ tym razem przygotowałam layout, który jest dla mnie wyjątkowo ważny. LO tworzę rzadko, nie dlatego, że nie lubię tej formy, wręcz przeciwnie, ale potrzebuję do tego i czasu, i odpowiedniego nastroju. Dla mnie taki scrap musi być "o czymś" i chociaż próbowałam już kiedyś robić layouty ze zdjęciami martwej natury, ogrodowych kwiatów czy pięknymi zdjęciami znalezionymi w sieci, brakowało mi w tych pracach pewnego ładunku emocjonalnego. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo podobają mi się prace scraperek, które sięgają w swoich layoutach po takie właśnie fotografie. Ja po prostu nie potrafię. Czasami ten ładunek emocjonalny jest dla mnie trudny do udźwignięcia, czasami tych emocji jest naprawdę wiele i nie jest to nic negatywnego, ale takie odsłanianie siebie wbrew pozorom kosztuje mnie wiele. Długi "czas produkcji" pozawala mi łatwiej się z tym uporać.  

Dzisiejszy layout to moja odpowiedź na zaproszenie do #scrap16challange - podwójne! Przyznam się, że byłam i zdziwiona, i szalenie miło zaskoczona :) Nie wyrobiłam się w czasie, to fakt. W moim życiu są takie okresy, kiedy czas po prostu ucieka mi przez palce i to był właśnie taki moment. LO powstawało więc w bólach, w małych kawałkach, a skończyłam je wściekła, w środku nocy z poczuciem, że nieważne, co się dzieje i nieważne, że następnego dnia będę miała oczy na zapałkach, muszę wreszcie zrobić coś dla siebie. Czy Wy też tak tak czasem macie? Zrobiłam zdjęcia, wreszcie zadowolona z efektu, a potem zgubiłam kabel od aparatu i nie mogłam go znaleźć przez 3 dni... tak, leżał na samym wierzchu. 

Layout jest o kimś wyjątkowo ważnym, kto od pierwszego momentu, kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że jest, w sposób, którego nie przypuszczaliśmy zmienił nasze życie. Tytuł to słowa piosenki, które chodzą za mną od czasu, kiedy jeszcze byłam w dwupaku, gruba i pękata... słowa, które stały się rzeczywistością, kiedy pierwszy raz spojrzałam w te przepiękne oczy, a dzisiaj, w tym dziwnym czasie, nabierają zupełnie innego znaczenia. 

Czy ktoś jeszcze robi takie długie wstępy jak ja? Chyba nie... ponieważ trochę się już nagadałam, niech przemówi obraz :)


Do stworzenia LO wykorzystałam szary karton 30 cm x 30 cm oraz pastelowo-różowe papiery z kolekcji A Hint of Pepper. Dodałam nieco bieli, a paletę kolorystyczną, mocno nawiązującą do zdjęcia, uzupełniłam akcentami w kolorze sepii (tusz distress z uzupełniacza).

Ponieważ ideą #scrap16challange jest użycie dokładnie 16 produktów (mi trochę nie wyszło bo zapomniałam, że wykorzystałam wykrojnik do wycięcia listków, a w jednym miejscu nieco oszukałam, bo skorzystałam z arkusza tekturek, który dodajemy ostatnio jako gratis do zamówień, a był na nim i ptaszek, i klatka ;)), postanowiłam trochę "przyoszczędzić" na papierze i wykorzystałam tylko 3 arkusze, a właściwie 2 i jeszcze trochę, bo serduszka wyciełam z paska A Hint of Pepper #1. Z resztek pozostałych papierów powycinałam listki.


Na scrapie pojawiło się też kilka tekturkowych nowości z naszego sklepu - śliczna klatka z serduszkiem, kwiatowe gałązki (aż 4 na arkuszu, co skrzętnie wykorzystałam ;)) i panel w kratkę, który uwielbiam i obiecuję wykorzystywać do granic możliwości.


Eleganckiej róży dostało się trochę distressem, dzięki czemu zyskała nieco inny wyraz, taki lekki vintage ;)


Cały scrap został miejscami pobielony farbą antyczną. Ostatnio często pojawia się ona w moich pracach, bo jestem aż tak szalenie mediowa (ironia), że kiedy otworzę słoik jakiegoś preparatu muszę się z nim rozprawić do końca, żeby czasem nie wysechł w zapomnieniu. Farbę naniosłam też miejscami przez folię owv tworząc ciekawą fakturę tła. Folia to patent, którym kiedyś podzieliła się ze mną Ki i po który lubię sięgać do dzisiaj. Małe kropeczki to jest to!


Chociaż na początku myślałam, że 16 produktów to wcale nie jest mało, przekonałam się, że w przypadku takiej dużej formy jak LO, może się okazać, że to naprawdę niewiele, ale dzięki temu można sprytnie pokombinować i jest to całkiem przyjemna gimnastyka dla scrapowych szarych komórek. Ponieważ jestem maniaczką lnianego sznurka, a na szpulce jest go aż 25 m, na scrapie pojawia się go całkiem sporo. Podobnie z gazą i z pręcikami w kiściach, które rozłożyłam na części pierwsze, jak to mam w zwyczaju.



Mam nadzieję, że spodobał się Wam mój layout. Przyznam nieskromnie, że jestem z niego bardzo dumna.

Pozdrawiam serdecznie,
A to produkty z Rapakivi, które znajdziecie w mojej pracy (jest ich więcej niż 16, ale podobno klej, taśma i kosteczki się nie liczą ;)):

2 komentarze:

Dziękujemy za komentarz :-)